Wczoraj joga okazała się być dla seniorów - w sumie mogłam to wyczytać z grafiku - o ja nieczytata małpa! Dziś budzik dzwonił bądź nie, ale ja nie wstałam, a telefon leżał tak rzucony, jak go rzuciłam o 5 rano nastawiając czas.... Spin przepadł. Widok w lustrze zachęcił mnie do mierzenia obwodów. Nie robię tego, jak widzę i czuje się wzdęta, bo ostatnio dzięki napompowanemu brzuszkowi pomiary tak mi skoczyły, że Vitalia uznała, że przybyło mi 4% tłuszczu! G^%* prawda!
data waga szyja biceps biust talia brzuch biodra udo łydka % tł. 12 lipca 64,3 32,2 27,0 86,8 72,0 90,3 90,2 50,1 37,3 21 7 sierpnia 62,8 33,5 25,4 84,4 71,3 90,4 89,9 50,1 36,4 20 Oczywiście nadal zostawiam sobie możliwość błędnego pomiaru :D Waga spadła - mimo okresu - więc to pocieszające. Fakt, że niewiele wczoraj zjadłam, chyba będę dzień zaczynać batonikiem musli, bo w ten gorąc nie jestem w stanie wmusić w siebie jakoś więcej. W pracy twarożek wiejski z łyżką dżemu lub konfitury, a po pracy [wczoraj zupka chińska] na co mnie najdzie ochota i siły, aby zrobić. Muszę przełamać śmiałość i poprosić instruktora o pomoc z zaprogramowaniem orbitreka na jakieś ciekawe wyzwania interwałowe oraz, aby pokazał mi ich wiosła. Te na uczelni to był zwykły ergometr z pokrętłem obciążenia, a te jakie oni mają są kosmicznej technologii i boje się sama podejść, by nie zepsuć :p
Plecy w pracy coraz bardziej doskwierają. Na razie jest znośnie, ale boli jakby od korzonków... znów. Muszę więc popracować nad mięśniami pleców, aby kręgosłup nie był taki słaby. Późno już - zbieram graty z suszarki i łazienki i śmigam.Muszę wyrobić się do 13, aby do pracy zdążyć. Opalenizna z kajaków schodzi płatami. A oto jak czuje się na siłce z książką krzemową. Defekt fabryczny.
|